środa, 20 stycznia 2016

IAB zmierza ku większym zyskom

Witajcie po przerwie świątecznej. Kampanie zbudowane, uszyte, dopracowane i oddane, dzięki czemu znalazłem chwilę na pierwszy w tym roku wpis na blogu.

Jeszcze raz chciałem serdecznie podziękować za dziesiątki wiadomości i słowa poparcia, które kierujecie pod kątem bloga oraz naszej walki z oszustami oraz pseudo-specjalistami SEM. Kto posiada wiedzę z zakresu marketingu internetowego, wie jak nas znaleźć i którą drogą się z nami kontaktować.

Nowy Rok to nowe parodie fachowości w polskiej branży internetowej. Niepodzielnie tytuł lidera w rankingu manipulatorów zajmuje organizacja "IAB Polska" z niejakim Włodzimierzem Schmidtem na czele. Żydowskie nazwisko może tylko sugerować nieustanną chęć maksymalizacji zysków organizacji, która zatrudnia aż 3 księgowych.

certyfikat Digital Marketing Qualification - IAB Polska

Czym zajmuje się IAB Polska? Niczym. Organizacją pseudo-eventów, drukowaniem raz w roku planszy prezentującej garstkę agencji digitalowych oraz oczywiście sprawnym pobieraniem zadziwiająco wysokich składek, w wysokości uwaga.. 4 400,00 zł rocznie! Na co przeznaczane są dochody ze składek? Kawa, premie, wypłaty niewiarygodnie szerokiej kadry urzędniczej IAB Polska, prezenty, wycieczki, ciastka, czynsz ogromnego biura itd. Skąd to znamy? Aby znaleźć się na rzekomo prestiżowej planszy, której źle ustawione spady koryguje zaprzyjaźniona drukarnia z Warszawy, wystarczy opłacić dodatkową sumę (ponad 1 000,00 zł). To wszystko. Płacisz i na drugi dzień jesteś już digitalowym tygrysem, który spełnia wszystkie warunki Pana Szmidta.

Firma przygotowała nowy program poboru pieniędzy od nieświadomych agencji, pozostałych firm i osób fizycznych (czyt. studentów, freelancerów). Nazywa go dumnie "certyfikatem Digital Marketing Qualification", w skrócie DMQ. Jako urząd (bo tak należy nazywać stare kadry IAB), chełpiący się rzekomą walką o standardy polskiego internetu, łamie wszelkie standaardy webdesignu i e-marketingu. Powinno wydawać się, iż ów certyfikat będzie inicjatywą bezpłatną, tymczasem, uwaga.. aby podejść do egzaminu tworzonego przez "specjalistów od specjalistów", należy uiścić opłatę w wysokości 615,00 zł! Kwota z pewnością pokryje koszty hostingu, mogącego wynosić firmę maksymalnie 5,00 zł miesięcznie. Kto wykonał projekt? Koledzy. Kto zarządza poborem kwot? Pan Szmidt wespół z jedną z 3 księgowych. Kto zaprojektował witrynę programu? Koledzy. Jak ją zaprojektował? Byle jak. Dlaczego? Ponieważ IAB nie opłaca składek przez co nie mogło poznać standardów projektowania stron internetowych i zweryfikować kolegów, którzy oddali internautom po prostu zwykłe gówno.

Kupujecie to? Pytanie retoryczne. Potwierdzeniem wiedzy zespołu i doświadczenia agencji są wyłącznie jej klienci, liczby, statystyki i prowadzone kampanie. Nic więcej. Wiemy jaki poziom prezentują osoby zdające egzaminy Google.. Żadna próba okradania Polaków nie może się powieść, a próbowała już m.in. "Lexy", nie udało się. Na Zachodzie tego typu inicjatywy nigdy również się nie powiodły. W Azji i na Wschodzie podobnie. Czas na Polskę. Zdajcie egzamin z inteligencji.

Są już jednak pierwsi idioci, promowani przez IAB w celu maksymalizacji zysku.. są to SMG Polska, Sunrise System.. (tak to Ci od spraw sądowych i nieuczciwych umów o pozycjonowanie).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wszelkie próby desperackiej obrony będą odrzucane przez zespół moderatorów. Komentarze zawierające nazwy firm, nicki lub nazwiska zostaną również odrzucone.